O CZYM MILCZY PAN PREZES DANIEL OBAJTEK?
Czyli próba realizacji niemieckich utopii energetycznych w Polsce przez prezesów spółek państwowych. Kto za to zapłaci? W domyśle konsumenci energii,zwykli ludzie i przemysł. Dla naszego kraju racjonalne jest zbudowanie elektrowni jądrowych, by uzyskać wreszcie duże stabilne źródła energii elektrycznej, produkujące ją po względnie niskich cenach. A może prezesi spółek energetycznych mają inne zdanie? Ale to nie oni będą zbierać skutki drożejącej energii elektrycznej, a zwykły obywatel. I firmy, coraz mniej konkurencyjne względem firm z Czech, Węgier czy Słowacji, dziś intensywnie rozwijających energetykę jądrową.
Niedawne wystąpienie Prezesa Orlenu Daniela Obajtka było pełne pompy i dumy z zakupu przez Orlen firmy energetycznej ENERGA. Pan Prezes twierdzi, że pomoże to dokonać „transformacji energetycznej” Polski. Jak można się domyślać Pan Prezes miał na myśli model niemiecki energetyki czyli jednostronny rozwój wyłącznie źródeł odnawialnych wspartych energetyką gazową, dodajmy emisyjną, nie tak silnie jak węgiel, ale emisyjną. A zatem obciążoną w coraz większym stopniu opłatami za emisję CO2. Pan Prezes w jednym z wcześniejszych wywiadów wykluczył inwestycję ORLEN w energetykę jądrową.
Mówiąc szczerze nie rozumiem takiej postawy. Również braku reakcji na jego wypowiedzi kogoś z Rządu! Czyżby model niemiecki, nieoficjalnie realizowany przez prezesów był popierany również nieoficjalnie przez Rząd? Pan Minister Michał Kurtyka stwierdził niedawno, że program jądrowy będzie jednak realizowany. Skoro tak, to zapewne realizować go winny największe w kraju firmy właśnie jak PGE czy Orlen. Tymczasem ich prezesi zdają się mieć inne zdanie na ten temat. A więc moje pytanie zasadnicze do Panów Ministrów ale przede wszystkim Pana Premiera. Czy politykę energetyczną na najbliższe dwadzieścia lat mają ustalać prezesi spółek państwowych, czy jednak Rząd przyjmie plan rozwoju tegoż sektora pod nazwą PEP40 i jednak pewne sprawy narzuci również prezesom spółek. Bo ci nie będą uwzględniać dalekosiężnych interesów państwa ani społeczeństwa, a w najlepszym razie krótko i średnio terminowy interes samych spółek!
Nie mówiąc o tym, ze na prezesów spółek bezpośrednie przełożenie mają energetyczne lobby działające w sektorze.
Inwestycje w energetykę gazową są stosunkowo tanie, ale przez cały okres eksploatacji tych elektrowni czyli około 40 lat, energia wytwarzana jest po bardzo wysokich kosztach.
Inwestycje w energetykę wiatrową, niezależnie na lądzie czy morzu, w przeliczeniu na jednostkę wytworzonej energii elektrycznej są natomiast dużo droższe niż dla energetyki atomowej. Nie znaczy to, że nie trzeba w nie inwestować, owszem można je rozwijać, ale nie same wyłącznie OZE wspierane gazem. Bo takie jednostronne podejście sukcesów nie przynosi jak pokazuje doświadczenie niemieckie!
Potrzebny jest atom, i dla Polski i dla Pomorza. Inwestuje się raz, sporo owszem, ale potem otrzymuje się względnie tanią i ekologicznie czystą energię przez 3 pokolenia. Nie obciążoną podatkami od CO2.
Spadek kosztów energetyki wiatrowej nie dotyczy zupełnie jej współpracy z siecią, która musi nadal przenosić obciążenia przekraczające średnią moc wydzieloną wiatraka w ciągu roku, pięciokrotnie! Gdyby było rzeczywiście tak tanio, jak wspomina pijar, Niemcy oraz Dania miałyby najtańszą energię w Europie, a nie najdroższą!
W związku z tym przypomnę raz jeszcze! Próba realizacji w praktyce niemieckich utopii energetycznych skończyła się podwyżkami cen prądu dla indywidualnych odbiorców, które sięgnęły w Niemczech 31 eurocentów/kWh i brakiem w zasadzie jakichkolwiek większych sukcesów w zbijaniu bardzo wysokiej emisyjności tamtejszej gospodarki. Czy o tym raczy wiedzieć Pan Prezes Daniel Obajtek, czy też Pan Prezes Wojciech Dąbrowski? Czy raczą o tym pamiętać ci, co dają im na tak jednostronne podejście przyzwolenie? Bo ja śmiem wątpić. Tylko że skutki potem poniesie przeciętny Kowalski. Niemieckie ceny prądu, przy polskich zarobkach. Czy o to powinno chodzić? KTO ZA TO ZAPŁACI?