Ekspercki komentarz ws. przeznaczenia 60 mld zł na polskie firmy przy budowie elektrowni jądrowej

Komentowana informacja

https://www.wnp.pl/energia/premier-tusk-zapowiada-ze-60-mld-zl-z-kosztow-budowy-elektrowni-jadrowej-ma-trafic-do-polskich-firm,948968.html


Jerzy Majcher

Po pierwsze, należy jasno stwierdzić, że środki w wysokości 60 mld zł deklarowane jako wkład budżetu państwa w projekt elektrowni jądrowej nie są faktycznie dostępne – decyzję o ich wykorzystaniu przekazano Komisji Europejskiej, która składa się w dużej mierze z przeciwników energetyki jądrowej. To nie jest niepewność, lecz wysokie ryzyko inwestycyjne. W takich warunkach banki, które będą aranżować kredyty, podniosą koszty finansowania – zarówno oprocentowanie, jak i wymagany wkład własny (np. z 30% do 40%).

Brakuje spójnej strategii politycznej w obszarze rozwoju energetyki jądrowej. Kiedyś istniało Ministerstwo Energetyki i Energii Jądrowej oraz wyspecjalizowane Zjednoczenie Energetyki – dziś kompetencje są rozproszone między sześć różnych agend rządowych. Nie widać determinacji ze strony jednostki ds. Infrastruktury Krytycznej, aby skutecznie lobbować w Brukseli za decyzjami wspierającymi realizację inwestycji.

Optymalny wkład własny powinien wynosić maksymalnie 15-20%, przy założeniu stopy zwrotu na poziomie 3-4% w perspektywie 30 lat. Zbyt wysoki wkład oznacza, że Polska wchodzi w negocjacje z pozycji słabej i ponosi ryzyko narzucenia niekorzystnych warunków przez banki.

Jeśli chodzi o tzw. „local content”, to w czasach Żarnowca potencjalny udział krajowych firm mógł wynosić nawet 80%. Obecnie zabiegamy o zakwalifikowanie zaledwie sześciu podmiotów. Przykład: turbiny i generatory mają pochodzić od Arabella (dawna AREVA), firmy obciążonej reputacyjnie aferami korupcyjnymi. Zwiększony udział polskich firm oznacza mniejszą odpowiedzialność dostawcy technologii i wyższe koszty ubezpieczenia – czy ktoś to uwzględnił w kalkulacjach?

Cena 197 mld zł, o której dziś się mówi, jest nieprzejrzysta – nie wiadomo, jak została oszacowana, jakie opcje uwzględnia i na ile długo ta kalkulacja obowiązuje. Dla elektrowni jądrowej działającej 70–80 lat, jednostkowy koszt budowy powinien być około 3,8–4 razy wyższy niż w przypadku bloku węglowego. Czy tak jest w tym przypadku?

Brakuje także informacji, jak ta inwestycja wpłynie na ceny energii – nie ma kontraktu długoterminowego z PSE jako wyłącznym odbiorcą. Lista zastrzeżeń jest długa, a obecna sytuacja przypomina próbę szybkiego wydania środków z KPO bez ponoszenia odpowiedzialności. To smutny obraz w czasie kampanii wyborczej. Mieszkańcy powinni szykować się na zakup agregatów diesla – zagrożenie blackoutem nie jest wykluczone.

Wszystkie decyzje i nazwiska powinny zostać odnotowane i rozliczone – z odpowiedzialnością przed Trybunałem Stanu. Przykładowo, minister Syryjczyk – odpowiedzialny za zatrzymanie Żarnowca – został później europosłem.


Andrzej Mikulski

Cieszy zapowiedź przeznaczenia 60 mld zł z budżetu państwa na udział polskich firm w projekcie EJ. Jednak pojawia się pytanie: czy te firmy rzeczywiście są zdolne do wyprodukowania urządzeń na taką skalę? Wymieniono sześć podmiotów, ale nie wiemy, co realnie są w stanie dostarczyć we współpracy z Westinghouse’em.

Dla porównania – znamy dokładnie zakres robót, które miały wykonywać polskie firmy przy EJ Żarnowiec. Porównując te dane z obecnymi deklaracjami, obawiam się, że aktualny udział krajowego przemysłu będzie znacznie mniejszy i rozczarowujący.

Warto także zauważyć, że brak jest ciągłości politycznej. W 2014 roku powstała pierwsza wersja Polskiego Programu Energetyki Jądrowej, ale rząd PO nie podjął realnych działań. Później rząd PiS deklarował, że do 2019 roku projekt będzie tak zaawansowany, że nie będzie odwrotu. Tymczasem w 2025 roku nadal jesteśmy na etapie „przygotowywania dokumentów” i analiz finansowych – nie rozpoczęto faktycznej budowy.

Z Amerykanami podpisano już trzecią umowę, ale wciąż nie wiemy, co konkretnie ma być jej przedmiotem i co już zrobiono – ani jakie środki zostały wydatkowane. Mówi się, że projekt reaktora AP1000 dla Polski jest gotowy, ale jeśli jest identyczny jak w USA, to nasuwa się pytanie: co w ramach tych umów faktycznie wykonano i jak zostało to rozliczone?


 

Morskie farmy wiatrowe w Polsce – przełom czy „prymitywna montownia”?
Read More
Obywatelski Apel w Sprawie Energetyki Jądrowej – Referendum!

Szanowni Państwo,
wobec wyraźnego zastoju w realizacji programu budowy elektrowni jądrowych w Polsce, Zarząd Stowarzyszenia Obywatelski Ruch na Rzecz Energetyki Jądrowej, wraz z naszymi partnerami z innych organizacji, postanowił podjąć zdecydowane działania mające na celu wywarcie presji na rząd Rzeczypospolitej Polskiej. Celem jest zmiana priorytetów w polityce energetycznej państwa – na rzecz rozwoju energetyki jądrowej.

Read More

Konferencja w Gdańsku

WYJAZD NA KONFERENCJĘ ORGANIZOWANĄ W FILHARMONII GDAŃSKIEJ 21 i 22 stycznia 2020 (Organizatorzy Samorząd Województwa Pomorskiego oraz Departament Energii Jądrowej Ministerstwa Aktywów).

Stanowczo nie żałuję wyjazdu na konferencję poświęconą energetyce jądrowej, która odbyła się w dniach 21 i 22 stycznia 2020 w Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku. Dlaczego? Z uwagi na ilość otrzymanych tam informacji dotyczących stanu realizacji polskiego projektu jądrowego, jak i projektów jądrowych obecnie realizowanych w W. Brytanii i Finlandii (nie chodzi o Olkuioto, lecz budowę następnej już elektrowni jądrowej w oparciu o rosyjską technologię WWER 1200).
Co do projektu fińskiego, jak się okazuje już w tej chwili bardziej zaawansowanego niż nasz, uruchomienie nowego bloku budowanego przez ROSATOM przewidziane jest na 2028 rok. Co do brytyjskiego projektu Hincley Point C będzie to 2023 rok, mimo wielkich jak przyznawali Brytyjczycy problemów, z jakimi się ich projekt borykał. A chodzi przede wszystkim o brak doświadczonej kadry technicznej, po przerwaniu w 1990 roku budowy kolejnych bloków jądrowych.
W obu tych krajach w przeciwieństwie do Polski, projekty były poprzedzone decyzją polityczną, jednoznaczną i nie podlegającą dyskusji. O dziwo, w Finlandii także po konsultacjach między innymi z „lobbystami” do których należą branżowe lobby, niektóre przeciwne atomowi z uwagi na konkurencję na rynku energetycznym. Pomimo bardzo silnego w Finlandii i W. Brytanii lobby OZE a przede wszystkim organizacji powiązanych z energetyką wiatrową, tamtejsze rządy podjęły decyzję korzystną dla rozwoju energetyki jądrowej, dostrzegając przewagę korzyści z niej płynącej dla całego społeczeństwa. Jak mi wyjaśnił prelegent z Finlandii w czasie przerwy kawowej NIE JEST KONIECZNE ABY DANĄ INWESTYCJE POPIERAŁY WSZYSTKIE ZNACZNIEJSZE GRUPY INTERESU, konsultuje się z nimi projekt, ale czasem mimo negatywnego ich stanowiska, jest on realizowany! To dało mi do myślenia, demokratyczny w końcu bezsprzecznie rząd Finlandii wydaje jednoznaczne decyzje które niekoniecznie podobają się tamtejszym organizacjom zawodowym. Konsultacje oczywiście są, bo być muszą, ale to nie oznacza jeszcze, że grupy interesu dyktują tam politykę energetyczną. Właśnie dlatego w W.Brytanii i Finlandii elektrownie jądrowe faktycznie powstają. Celem naszym aby i w Polsce do tego doprowadzić, wierzę że tak się stanie!

Ciekawe były wystąpienia przedstawicieli Sejmiku Wojewódzkiego Pomorza, gdzie przedstawiono sytuację energetyczną na północy Polski, dodajmy sytuację dramatyczną. Pomorze produkuje według różnych danych od 30 do 50% energii na miejscu. Sytuacji nie ratuje dynamiczny rozwój źródeł odnawialnych, bo bardzo brakuje dużego bez-emisyjnego źródła wytwarzającego energię w sposób stabilny. Jest to w tej chwili poważna bariera rozwojowa całego regionu, gdzie w końcu istnieje dość energochłonny z trudem odbudowywany przemysł stoczniowy. Jego kondycja zależy w dużej mierze od cen energii elektrycznej. Nic zatem dziwnego, że wystąpienie Pana Marszałka Sejmiku Wojewódzkiego Pomorza było jednym wielkim wołaniem o rozstrzygającej decyzji rządowej, której tak długo brakuje!

Na jakim zatem etapie jest polski projekt jądrowy? Generalnie rzecz biorąc trochę zostało zrobione ale niestety względem tego, co zrobić trzeba, niedużo. Ukończone są w praktyce badania środowiskowe konieczne do wydania decyzji środowiskowej, a wszystkie czynności związane z badaniami geologicznymi zakończone będą w październiku 2021. Utrudnieniem jak mówiono jest to, że prace te prowadzone są dla dwóch lokalizacji – Choczewo i Żarnowiec a nie dla jednej. Logika kazałaby prowadzić badania w rejonie Słajszewa nad morzem, a nie w rejonie Żarnowca, gdzie jest za mało wody do schłodzenia 2 lub 3 dużych jednostek jądrowych. Miejmy nadzieję chociaż, że będzie to zrobione solidnie i nie będzie można już tego podważyć przy wydawaniu decyzji środowiskowej. Oraz decyzji lokalizacyjnej. Do wystąpienia o pozwolenie na budowę jeszcze daleko, tym bardziej, że przedstawiciele PGE EJ1 mówili o długich konsultacjach transgranicznych, które nas czekają, a o które się obawiam, bo Niemcy i Austria celowo będą blokować budowę naszej elektrowni.
Sporo mówiono też o infrastrukturze towarzyszącej EJ jak linie energetyczne, linie kolejowe czy nawet możliwość dostarczania drogą morską ciężkich ważących i po 600 ton reaktorów jądrowych czy ogromnych przetwornic pary, czyli wymienników ciepla, jeśli wybraną technologia będzie wodno-cisnieniowa. Przedstawiciele PGE EJ1 mówili w kuluarach, że czekają na jednoznaczną decyzję polityczną ze strony rządu. Po uzyskaniu decyzji lokalizacyjnej możliwy będzie wybór technologii reaktorów. Ostatnio delegacja rządowa wróciła z Japonii, gdzie rozmawiano i o atomie. Może zwiastuje to wreszcie poważniejsze podejście polityków do kwestii energetyki jądrowej, miejmy nadzieję że pogarszająca się z roku na rok energetyczna sytuacja Polski, nieuniknione podwyżki cen energii, dadzą im wreszcie do myślenia. Sprawa podstawowa to przyjęcie przez Radę Ministrów do realizacji PEP 2040 gdzie jest przewidziana budowa 6 reaktorów jądrowych oraz przyjęcie uaktualnionej wersji PPEJ.

Generalnie, choć były też pozytywne i optymistyczne akcenty konferencji, odniosłem wrażenie, że Polski program jądrowy nadal jest na zaciągniętym hamulcu ręcznym uniemożliwiającym szybki ruch naprzód. Jednak gdy siedziałem już w pociągu powrotnym do Warszawy doszły do mnie pozytywne wiadomości o ukonstytuowaniu się w Sejmie parlamentarnego zespołu ds energetyki jądrowej. O jego składzie i zadaniach nieco później napiszę, ale podstawowym celem osiągnięcie konsensusu politycznego wokół projektu, który przecież realizowany będzie dłużej niż obecna kadencja sejmu. O ludzi tworzących ten zespół, ich energii i aktywności wiele będzie zależeć. Z tego co udało mi się dowiedzieć, zespół jest ponadpartyjny, w skład jego wejdą posłowie i senatorowie z różnych ugrupowań. Ci, co rzeczywiście chcą pracować na rzecz Polskiej Racji Stanu, której częścią energetyka jądrowa. W departamencie EJ wchodzącym teraz w skład Min Aktywów Państwowych leży projekt zmian prawnych, które parlament powinien przyjąć, by wreszcie wyłączyć ręczny hamulec i realizacja atomowego projektu mogła ruszyć szybciej naprzód. Zmiany mają prowadzić do skrócenia i uproszczenia procedur poprzedzających budowę EJ.

Manifestacja „Popieramy energetykę jądrową w Polsce”

Pierwsza w historii Polski manifestacja poparcia dla energetyki jądrowej przeszła do historii, lecz będzie mieć ciąg dalszy. Nie wiemy jakie będą dalsze losy złożonej petycji do Premiera, czy się z nią zapozna, lecz ciągiem dalszym będą zabiegi o spotkanie naszych stowarzyszeń z Premierem. Będzie to spotkanie w kwestii dalszych losów energetyki jądrowej. Chcemy przedstawić nasze argumenty. Jeśliby te zabiegi nie przyniosły skutku, wrócimy do wystąpień ulicznych. Doświadczenia z tego pierwszego wystąpienia posłużą do organizowania kolejnych. To, czy decydentom wystarczy woli politycznej do wprowadzenia w życie programu budowy elektrowni jądrowych czy nie, dopiero się okaże. My jednak jako ruch obywatelski musimy być przygotowani również i na wariant taki, że tej woli może brakować. Wówczas długi marsz. To strategia, która w historii naszej przynosiła już sukcesy, czego przykładem okres pozytywistyczny po Powstaniu Styczniowym, program który w zaborze pruskim zwłaszcza i częściowo rosyjskim doprowadził do odrodzenia polskości, zwłaszcza w dziedzinie gospodarczej. Znamy to z historii. Polega to na stopniowym wydzieraniu terenu przeciwnikowi, wykorzystując jego słabości, a nawet i ustanowione przez niego prawa.
W naszym przypadku chodzić będzie o rozdzielenie i wbicie klina pomiędzy dwie grupy przeciwników energetyki jądrowej w Polsce. Mam na myśli grupę większościową której sprzeciw wynika po prostu ze strachu a ten ze zwykłej niewiedzy. Nad tą grupą należy właśnie pracować wykorzystując wszelkie dostępne nam środki na działalność edukacyjną. Uruchomić należałoby krótkie, lecz treściwe audycje telewizyjne dotyczące EJ. Na razie, przy obecnym stanie finansów naszych można byłoby to zrobić wciągając do współpracy Ministerstwo energii.

My sami winniśmy przy każdej nadarzającej się okazji, w zwłaszcza w internecie wykazywać dużą cierpliwość w tłumaczeniu tym ludziom naszych racji, pokazanie, że energetyka jądrowa nie jest im wrogiem, lecz może być bardzo przydatna. Niedługo jesień, zatem powrót smogu i wszechobecnego syfu w powietrzu. Na Polskę będzie się wzmagał nacisk by coś zrobić z nadmierną emisją. To da do myślenia nawet tym, co dziś są obojętni.
Niemożliwe jest jedynie przekonanie lobbystów, fanatyków i osób mających materialny interes w tym, by elektrowni jądrowych nie budować. Lecz należy tą grupę maksymalnie wyizolować, bo to również dla samych polityków podniesie poziom ryzyka współpracy z nimi i realizowania ich interesów, zamiast Polskiej Racji Stanu.

Część społeczeństwa opowiadająca się za atomem również dzieli się na dwie grupy. Mówiąc krótko są to umiarkowani i
zdecydowani. Umiarkowani stanowią większość, lecz ograniczają się właściwie do braku sprzeciwu wobec elektrowni jądrowych. Przy głosowaniu w wyborach sprawa ta nie odgrywa u nich większej roli. Druga grupa mniejszościowa to zdecydowani, do których należą również członkowie i sympatycy pro-atomowych stowarzyszeń. Głosują w wyborach, biorąc pod uwagę poglądy kandydatów na temat energetyki jądrowej. Jest to poparcie czynne. Z jakąś część z nich będziemy starali się przyciągnąć do współpracy w ramach Stowarzyszenia. Mówiąc krótko, zadanie jakie sobie stawiamy, to powiększenie ile się da grupy zdecydowanych kosztem biernych i umiarkowanych. Jak to uczynić, będziemy się zastanawiać na najbliższym zebraniu Stowarzyszenia.

Wreszcie trzecia kwestia odbudowy w Parlamencie zaraz po wyborach Parlamentarnego Zespołu d/s energetyki jądrowej. Pomoc swoją już zadeklarowały dwa Stronnictwa a mianowicie Konfederacja i Partia Razem. Jedna na prawicy, druga na lewicy. Zadeklarowały też ustami swoich przedstawicieli na manifestacji 14 września chęć współpracy między sobą zaraz po wyborach przy odtworzeniu Zespołu d/s EJ. Ciekawostką jest, że energetyka jądrowa jest jedynym wspólnym dla nich punktem jak się wydaje i jedyną rzeczą, która może skłonić ich do współpracy. Jeśli Racja Stanu Polski zwycięża, takie rzeczy są możliwe. Pozdrawiam zwolenników polskiego atomu.

Technologia EJ

Kiedy czytacie lub słyszycie o takich czy innych incydentach lub awariach w elektrowniach jądrowych głównie w Europie Zachodniej, USA, bądź Japonii lub Rosji, proszę pamiętać o jednym! Elektrownie jądrowe w tych krajach w większości są to elektrownie II generacji, budowane w latach 70 tych lub pierwszej połowie 80 tych XX wieku. Projektowane zaś były wówczas na 40 lat pracy, nie więcej.Tymczasem dziś przedłuża się pracę wielu z nich powyżej 40 lat, a np w Belgii nawet powyżej 50 lat (Jeśli miałyby zgodnie z planami pracować do 2025 roku). Oczywiście, towarzyszą temu pewne zabiegi modernizacyjne, mają też pasywne systemy bezpieczeństwa, jakość urządzeń jest systematycznie sprawdzana i monitorowana, lecz ich eksploatacja zbliża się nieubłaganie do końca. Były one budowane solidnie, lecz wszytko ma kiedyś swój kres.


Naturalną koleją rzeczy jest, że w elektrowniach jądrowych stare urządzenia, w tym i reaktory wymienia się na nowe. Sukcesywnie i systematycznie. I to nawet jeśli dotąd pracują bez-awaryjnie. Tymczasem Europa Zachodnia i USA tego nie robią, a na pewno nie robią w wystarczającym stopniu, by stara flota reaktorów została zastąpiona nową. Brak jest w energetyce tych państw zdroworozsądkowego długofalowego planowania. Zemściło się to np na W. Brytanii, która kontrakt na Hincley Point z EdF negocjowała mając nóż na gardle w postaci braku wystarczającej ilości energii na rynku i rosnący jej import. Dlatego wynegocjowała kontrakt na budowę tak drogo. A pamiętajmy, że w Europie Zachodniej również mieszkania ogrzewa się na masową skalę energią elektryczną, i jej zużycie na jednego mieszkańca jest znacznie wyższe niż u nas. Cześć reaktorowa elektrowni jądrowych wykonana najsolidniej, na ogół wytrzymuje bardzo dobrze ten przedłużony czas eksploatacji. Jeśli nie, Nadzór Jądrowy, który we wszystkich krajach jest bardzo ostry i jest prawdziwą zmorą dla operatorów elektrowni jądrowych (mogą przyjść i kontrolować bez uprzedzenia i bez powodu, a nawet wstrzymać pracę elektrowni – takie uprawnienia), po prostu nakazuje zamknięcie obiektu.


O ile cześć reaktorowa w miarę dobrze znosi przedłużony czas pracy, o tyle inne urządzenia z częścią reaktorową nie związane, już gorzej. Dlatego słyszy się tu i ówdzie, że praca elektrowni jądrowej została wstrzymana bo… no właśnie tu instalacja elektryczna, tam znów wymienniki ciepła, gdzie indziej jeszcze turbina itp. Słyszymy o takich incydentach i zapewne będziemy słyszeć coraz częściej, w końcu ile można cerować dziury w starych wysłużonych skarpetkach.

Nie jest to jednak wina energetyki jądrowej jako takiej, lecz patologii decyzyjnej w tych wszystkich krajach o których piszę. Przede wszystkim paraliżującej decyzje ideologii politycznej i energetycznej „poprawności” sugerującej, jakoby rozwiązanie problemów energetycznych leżało wyłącznie w rozwoju OZE. Pokolenie polityków lat 70 tych było o wiele odważniejsze i bardziej zdroworozsądkowe niż obecni. Niemcy właśnie którzy w ciągu ostatnich 10 lat włożyli w podobny eksperyment z OZE 250 mld euro udowadniają, że z technicznego punktu widzenia nie jest możliwe uzyskiwanie 80% czy tym bardziej 100% energii z OZE przez cały rok.

Za 2018 rok w Niemczech energia wiatru i słońca to niecałe 1/3 całej produkcji energii i więcej być nie chce, mimo, że moc zainstalowana w tych urządzeniach wynosi łącznie 73 GW a cały kraj zabudowany wiatrakami i panelami fotowoltaicznymi. Aż 40% energii produkują jeszcze ciągle Niemcy z węgla, będąc największym jego konsumentem w Europie (głównie węgiel brunatny i pewne ilości importowanego kamiennego). 11% to atom, no i rosnący systematycznie udział gazu ziemnego, głównie z Rosji. Nic więc dziwnego, że emisja stoi praktycznie w miejscu, a paro-procentowe wahania mają miejsce w przypadku łagodniejszej lub ostrzejszej zimy. Ceny energii dla indywidualnych odbiorców, na których przerzucono koszty eksperymentu, poszybowały w górę do stawek obok Danii najwyższych w Europie ponad 30 euro-centów za kWh. Nie dotyczy to tylko stawek dla odbiorców przemysłowych, dotowanych silnie z budżetu federalnego. Ale na tą dotację składa się konsument.


Niemcy są za dumni, by przyznać się do porażki, ale mimo całkowitego fiaska ich eksperymentu, próbują go naśladować ze względów ideologicznych niektóre inne kraje, w tym prezydent Francji jest jego zwolennikiem! Dlatego właśnie kraje te, także opierająca się na atomie Francja, nie zastępują starej floty reaktorów nową, choć zgodnie ze zdrowym rozsądkiem powinny to zrobić. Co gorsza trwają starania o przerzucenie tego nieudanego eksperymentu na kraje Europy Środkowo-Wschodniej w tym Polskę. W interesie niemieckich producentów paneli fotowoltaicznych i przemysłu wiatrakowego.


Na polski program rozwoju energetyki jądrowej ta patologia decyzyjna na zachodzie nie powinna mieć wpływu. My mamy budować od początku, elektrownie jądrowe generacji III lub III+ projektowane na 60 w teorii a w praktyce nawet ponad 80 lat (trzy pokolenia). W nowych elektrowniach podobne rzeczy się nie zdarzają a systemy pracują bezawaryjnie i to przez długie lata. Tak samo, jak przez długie lata pracowały bezawaryjnie te na zachodzie, dostarczając do domów i przemysłu względnie tanią energię elektryczną, którą opłacało się grzać mieszkania. 

Dni gminy Choczewo

W sobotę 8 sierpnia 2019 roku odbył się festyn w Choczewie z okazji Dni Choczewa. Byliśmy tam obecni jako Stowarzyszenie mając swoje stoisko wspólnie z Redakcją portalu o Elektrowni Jądrowej Żarnowiec oraz stowarzyszeniem Tak dla atomu w Gminie Choczewo. Na stoisku obok materiałów promocyjnych otrzymanych z Ministerstwa Energii oraz własnej produkcji, ukazała się do sprzedania książka „Odkłamać Żarnowiec”.

Zainteresowanie naszymi materiałami promocyjnymi było znaczne. Na stoisku zawsze były obecne osoby mające wiedzę na temat energetyki jądrowej, tłumaczące zwiedzającym meandry reaktorów jądrowych i technologii rozszczepienia jąder atomów uranu. Festyn trwał od południa, do późnego wieczora. Grała muzyka, odbywały się koncerty, konkursy, można było nabyć sporo jedzenia, także reprezentowana była regionalna kuchnia.

Wśród zwiedzających dominowali zwolennicy lub umiarkowani zwolennicy budowy elektrowni jądrowej, któremu to rozwiązaniu sprzyjają także władze gminne Choczewa.